Rozmawiałam z moim KTOSiem... Już nie moim... Jest cholernie ciężko... Nie sądziłam, że będzie aż tak. Cały dzień przy rozmowie płakałam. Teraz płacze pisząc to... Pokochałam Go naprawdę.
Kiedy dawca mnie zostawił... mówiłam, że nie zaufam już nikomu. Już nikomu nie uwierzę. Pojawił się On. Też po przejściach. Potrzebowaliśmy siebie. Tworzyliśmy jedno. Lubiliśmy to samo, czytaliśmy sobie w myślach (tak można czytać sobie w myślach :) ), rozmawialiśmy całymi godzinami czy to na Skype czy przez tel. Kiedy byłam w ciąży i przyjechał, pojechaliśmy do centrum handlowego... w tłumie w cudowny sposób się mną opiekował. Osłaniam ręką brzuszek. Czułam się naprawdę wyjątkowo. Wiedziałam, że nie jestem sama. Mógł jechać te kilkaset km do siebie. Nie robiło mi to różnicy. Wiedziałam i czułam, ze jest przy mnie. Przysyłał zdjęcia z pracy - to co robił, zdjęcia z okolicy, podobał mi się tamten kawałek ziemi. Były plany, że zamieszkamy razem, że będzie gospodarstwo agroturystyczne. Ja mieszczuch, na obrzeżach? Tak. Z Nim mogłam wszędzie. Byle był, byle mnie przytulał.
Fakt, że z czasem było coraz mniej czasu na rozmowy, bo miał coraz więcej pracy. Ale czułam się bezpiecznie. Wiedziałam, że mnie nie zdradzi. Wiedziałam, że jest fair.
Nigdy nie przypuszczałam, że to się skończy. NIGDY.
Boli mnie tylko, że nawet o Nas nie zawalczył. Mówił, że nie ma siły. Zrezygnował szybko. Boję się. Boję się, że następnego faceta jakiego spotkam na drodze... mogę nie kochać. Boję się, ze dla następnego nie mam już miejsca.
Czy będąc szczęśliwą z innym mogę Go nie kochać? Wiem, ze wchodząc w następną znajomość powinnam mieć umysł i serce czyste. Łatwo się mówi. Liczę, ze to przyjdzie z czasem. Naiwna? :(
Strasznie mi przykro Martuś:(((Ukojenie przyjdzie, tylko potrzeba czasu, teraz w to nie wierzysz ale tak będzie zobaczysz. Jakbyś potrzebowała się wygadać na privie to pisz na maila. Trzymam mocno za Ciebie kciuki!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu. Nie mówię, że nie skorzystam :) Potrzeba czasu.. tylko nie jestem przekonana,że dobrze zrobiłam... Zobaczymy...
UsuńFuck.
OdpowiedzUsuńMartunia, trzymaj się Skarbie, na tyle, na ile dajesz radę... Pozwól sobie na łzy, żal i złość bo masz do tego wszystkiego prawo.
Oj Martuś.. pozwalam sobie, ale ile można płakać? Kubuś leży w łóżeczku i patrzy na mnie jak płaczę... Załamka... To z Nim chciałam założyć rodzinę... ehh...
UsuńSzkoda, że o Was nie zawalczył. Z czasem wszystko się ułoży. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńno właśnie to jest największy ból - brak walki.
Usuńbuuuu tak mi przykro .
OdpowiedzUsuńKochana, nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić tego, co czujesz, bo ja nigdy nie byłam w takiej sytuacji. A myślę, że najbardziej bolesne jest to, że nawet nie walczył o Was. I dokładnie, jak dziewczyny wyżej pisały, musisz to wypłakać, wykrzyczeć, wykląć.
OdpowiedzUsuńNie martw się tym, że już nikogo nie pokochasz, teraz tylko tak myślisz, bo cierpisz, bo jesteś zraniona. Ale zobaczysz, że z czasem znajdziesz w swoim serduszku miejsce na nową miłość- kobiece serca choć delikatne, ale są silne:) I Ty jesteś silną kobietką:*
Silna jestem... psychicznie... jak siedzę z rodzicami to nie pokazuje po sobie, ale jak jestem sama.. to już gorzej...
UsuńNie napiszę Ci nic pocieszającego... ale w 100% rozumiem co czujesz. I ściskam Cię wirtualnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Martuś :)
Usuń