Od kilku miesięcy Barman pisał co jakiś czas. Kiedy napisał po raz pierwszy.. dowiedziałam się, że jest po rozwodzie, że córka z byłą żoną mieszka w Łodzi, a On w Warszawie znalazł pracę jako tłumacz. Więc jeździł z Warszawy do Łodzi w weekendy, żeby zobaczyć się z małą. Pytał jak u mnie sprawy sercowe... wię zawsze odpisywałam, że dobrze, że jestem szczęśliwa mimo, że mój KTOŚ mieszka daleko.
Po miesiącu mniej więcej znowu napisał. Tym razem był już w Krakowie. Mieszka i pracuje w Krakowie, ale jak tam moje sprawy sercowe? Więc napisałam to samo. Że wszystko jest bardzo dobrze, bez zmian od ostatniej rozmowy.. i rozmowa się ucinała. Następny miesiąc... powtórka z rozrywki. I tak się ciągnęło... Nawet pozostawało na jednym pytaniu.. jak u mnie sprawy sercowe.. ja oczywiście, że wszystko dobrze... i koniec rozmowy. nie ma. Zniknął. Już nie odpisywał. Itd.
Ostatnio napisał mi o co tak naprawdę chodziło z tą "zabawą". Badał czy jestem szczęśliwa, czy u mnie wszystko w porządku, bo... jak On to powiedział... On mnie Kocha. Yyyy..... Dezorientacja... O co kaman?
Okazało się, ze kocha mnie przez te 5 lat, że będzie się o mnie starał, że będzie o mnie walczył, że chce Nas z Kubusiem ściągnąć do Krakowa itd.. Oczywiście nie była dłużna i zaczęłam wracać do przeszłości i jak to mam w zwyczaju... wypominałam :) że kopnął mnie w tyłek, że tyle dla mnie znaczył, że spał ze mną i z nią jednocześnie, że czułam się wykorzystana, że byłam tylko do jednego, że On już dokonał wyboru, ze mu nie ufam itd... Więc usłyszałam, że gdyby wtedy wybrał mnie.. to nie miałby kontaktu z dzieckiem. Miał wybór... albo ja albo dziecko. Nasłuchałam się, że ja nie wiem co to znaczy budzić się obok kogoś kogo się nie kocha (no to uwierzcie mi, że wiem), że patrząc na swoją córeczkę żałował, że to nie Nasze dziecko, że tysiące razy pytał mojego brata na dyskotekach co u mnie... Mój brat jak zawsze olewczy mówił, ze dobrze..., że wyjechałam za granice do faceta, później, że wychodzę za mąż itd... Oczywiście Barman uważał, że jestem szczęśliwa. Podobno miał plan jechać po mnie za granicę, ale doszedł do wniosku, że jestem szczęśliwa, że nie chce tego psuć. Brat mi przekazywał, że Barman o mnie pytał, ale tym razem mnie to nic nie obchodziło... Nie dlatego, że byłam zajęta... tylko dlatego, że chciałam o Nim zapomnieć... nie chciałam niczego słuchać. Jednym uchem wpuszczałam drugim wypuszczałam.
A on teraz wyskakuje prawie z propozycją matrymonialną... że chce się Nami zaopiekować, że serce mu pękało, że ktoś inny mnie dotykał, całował, że nie chciał, żeby córka kiedyś mu wypomniała, ze Go nie było przy niej, że tak tęsknił, że tęskni do tej pory, że stanie na rzęsach, żeby mnie odzyskać, że nie pozwoli mnie skrzywdzić nikomu, nawet sobie. Nawet pamiętał co powiedziałam jak mnie przytulał w lasku u mnie na osiedlu: "żeby mnie nie puszczał, że mogę tak stać całą noc". Fakt. Bardzo możliwe, że to powiedziałam :) Pamięta co powiedział jak biegliśmy za rękę do autobusu po imprezie: "Że z nikim nigdy nie było mu tak dobrze". Pielęgnował pamięć o Nas, podczas kiedy ja starałam się zapomnieć. Zapomniałam baaardzo dużo. Zapomniałam słowa, wymazałam niektóre wspomnienia.. niektóre rzeczy pamiętam jak przez mgłę i nawet nie jestem w stanie powiedzieć czy coś wydarzyło się na prawdę czy tylko w mojej głowie.
Nie wiem czy będzie ciąg dalszy historii...
No właśnie- będzie ciąg dalszy?:)
OdpowiedzUsuńTeraz zdarzenia nie są już tak dynamiczne więc jeszcze nie wiem hahaha Ale może coś wymyślę :)
UsuńEhhh to objawienie po 5 latach...skąd ja to znam? Okazuje się, że bardzo podobne historie mamy na koncie.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci tylko, aby Wasza miała szczęśliwsze zakończenie.
Jeśli mu zaufam i będę potrafiła pokochać to może będzie szczęśliwe zakończenie :)
Usuńno proszę jak się ciekawie potoczyło:)jedno muszę Ci przyznać fajnie piszesz i fajnie sie Ciebie czyta:) Co do faceta, hm może warto spróbować? może to jest właśnie klin którego potrzebujesz żeby się podnieść po tamtym?
OdpowiedzUsuńTylko, że tamten ciągle w sercu. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)
UsuńMasz dziewczyno "szczescie" do pokomplikowanych znajomosci... Dobrze sie czyta, ale Twoja historia nadaje sie na scenariusz do filmu! :)
OdpowiedzUsuńA tak w ogole to staro sie poczulam. :) Dla mnie, zeby wrocic do czasow, kiedy jeszcze imprezowalam i nawiazywalam nowe (meskie) znajomosci, musialabym sie cofnac o dobre 10-15 lat... ;) Piec lat temu bylam juz "stateczna" mezatka, ktora pomalu pograzala sie w rozpaczy w powodu niemoznosci zajscia w ciaze... :)
Ehh... Kochana to tylko jedna z wielu podobnych historii :) A książkę zaczęłam już pisać.. więc trochę mi to zajmie :)
UsuńTo pisz tą książkę-ja czekam! :) I podobnie jak Agata, też poczułam ten powiew upływających lat... No a że się rumieniłam czytając Waszą historię, to już nie wspomnę :)
OdpowiedzUsuń