Pamiętacie jak pisałam, że z KTOSiem już koniec?? Starałam się udawać, że tak miało być... że może lepiej się stało... (i wiem, ze wiele z Was może myśleć, ze lepiej się stało, bo może każde z Nas troszkę męczyło się tęsknotą itd)...ale nie stało się dobrze. czasu nie cofnę...
Wiem tylko tyle, że nikt nigdy nie zastąpi mi Go...
Tak jak pisałam... pokochałam Go... zawsze uciekałam ze związku w związek, bo tak było wygodniej i łatwiej... Nie myślało się już o byłym partnerze... a teraz...
nie wyobrażam sobie, żeby był przy mnie ktoś inny niż On, nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny mnie przytulał, całował i dotykał..., nie wyobrażam sobie spędzić życia z kimś innym..., nie wyobrażam sobie, żeby ktoś inny tworzył ze mną rodzinę... ja chcę tylko Jego...
jeśli nie będę z Nim.. to nie chcę być z nikim...
po prostu...
Postanowione... Nie wiem co KTOŚ... mój KTOŚ (bo zawsze tak pozostanie) z tym zrobi.. czy będzie znowu mnie chciał... mimo, że tak Go zawiodłam PRZEPRASZAM KOCHANIE (mam tu na myśli wątek z Barmanem)... ale nie chcę nikogo innego... wolę być sama.
Może jeszcze nie wszystko stracone?
OdpowiedzUsuńJejku, jak ja to dobrze znam. Jak walczę od prawie 3 lat, żeby to przeświadczenie w sobie zmienić....
OdpowiedzUsuńJedno, czego Ci życzę - żebyś nie utknęła w tym miejscu na lata.
A wiec zycze, zebyscie z KTOSiem jednak do siebie wrocili... Jednak jesli mimo wszystko sie nie uda, moge tylko napisac, ze czas leczy rany. Wiem, ze wydaje sie to niemozliwe, ale to taka zwyczajna, stara prawda...
OdpowiedzUsuńPrzytulam...