poniedziałek, 14 października 2013

Dla miłości warto walczyć cz. VIII

Ehh.... to już ostatni dzień. Od samego rana nie było mi do śmiechu, bo  myśli, że niedługo będziemy jechać nie nastrajały mnie pozytywnie. Każde takie rozstanie interpretuję jako pożegnanie.. Nie pożegnanie z KTOSiem w takim znaczeniu, ze nie wiem czy przyjedzie, ale taka rozłąka, że znowu nie będziemy się troszkę widzieć wprowadza smutny nastrój. W zasadzie za dużo z tego dnia nie pamiętam.
Była śliczna pogoda więc zaraz po śniadanku opatuliliśmy Kubusia i wyszliśmy na dworek. Słonko cuuudnie świeciło i grzało w miarę możliwości jak na październikowe promienie :) Z bratem wyjeżdżamy po obiedzie więc jeszcze kilka chwil mamy. Korzystaliśmy z nich :) Poszliśmy na spacerek z Kubusiem, ululaliśmy Go, wróciliśmy na drewnianą huśtawkę za domek :) Mama KTOSia ciągle powtarzała, żebyśmy zostali jeszcze, że przecież bratu nie spieszy się do domu itd... A brata nie było... bo jak się okazało pojechał z tatą i szwagrem KTOSia na grzyby... Złapałam się za głowę hahaha... Mój brat pojechał na grzyby?? Nie wierzę.. no chyba, ze wypić piwko hahha w to prędzej bym uwierzyła... po jakimś czasie wrócili z grzybami i piwkami hahah więc dołączyli do Nas na huśtawkę do momentu aż Kubuś się nie obudził :) Pilnowałam, zęby brat za duzo nie pił, bo przed Nim 350 km drogi...
Później znowu poszliśmy ululać Kubusia... Czekając w między czasie na obiad. Sami przysnęliśmy haha Kiedy wstałam podeszłam do okna i co zobaczyłam.. jak spod domku odjeżdża jakiś samochód... Po kilku chwilach wyszliśmy z pokoju.. i co się okazało...? Mój brat, KTOSia tata, wujek i szwagier pojechali.. znowu na grzyby. No to pięknie... Okazało się, że zostajemy hahahha i jedziemy jutro od rana :) W to mi graj :) Jeszcze jedna noc z KTOSiem :) Jeszcze kilka chwil dłużej się poprzytulamy.
Pod wieczór KTOŚ zawiózł rodziców do miasta, przywiózł Nam kilka rzeczy (bo przecież bagaże zostały u KTOSiowych rodziców w mieszkaniu, a na weekend zabraliśmy tylko potrzebne rzeczy) i pojechał do sklepu po piwka. Wieczorem oglądaliśmy film..."World War Z". Oczywiście to nie mój gatunek filmu... Horrory to nie moja bajka - choć to było w miarę do obejrzenia, bo gatunek mieszany. Ale i tak w pewnym momencie powiedziałam, że idę się kąpać... Nie dałam rady oglądać. KTOŚ poszedł ze mną haha, ale powiedziałam, żeby zmykał oglądać film..
 - Ale jak się wykąpiesz to przyjdziesz do mnie?
 - Tak Kochanie. Przyjdę :)
Poprzytulaliśmy się jeszcze kilka chwil i poszedł :) Więc wieczorek spędziliśmy też miło na oglądaniu filmu i przytulaniu się :) Tej nocy Kubuś przebudzał się co jakiś czas.

2 komentarze:

  1. Fajnie, ze udalo Ci sie zostac dzien dluzej. A Twojego brata pewnie przekupywali wlasnie piwkiem, zeby szedl na te grzyby. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Życzę, żeby zawsze tak było. No i żebyście wreszcie jakieś konkretne kroki do tego bycia razem podjęli :)

    OdpowiedzUsuń