Dziewczyny jak Wy tak możecie pisać? Nie zawalczyłybyście? Gdybyście naprawdę kochały? NIE WIERZĘ. Kiedy on nie odpisuje na Twoje sms'y. Czujesz, że mu na Tobie zależy, ale coś stoi na przeszkodzie i np. są to właśnie niedopowiedzenia...
Trzeba walczyć o to czego pragniemy. Rozumiem, że są rzeczy nie do przeskoczenia... na które nie masz wpływu, ale jeśli kochasz to ryzykujesz. Jeśli kochasz to robisz wszystko, żeby było znowu cuuudownie.
Jadąc do KTOSia brałam pod uwagę porażkę. Tak. Bo nie miałam wpływu na to co robił i co u Niego działo się przez te pare tygodni.. ale wiedziałam, że póki nie zaryzykuje, nie pojadę... to nie dowiem się czy zrobiłam wszystko, żeby znowu BYŁ. A tak szczerze mówiąc... Spodziewałam się, że nie będzie chciał ze mną rozmawiać... tylko, ze wiedziałam już, że jeśli teraz nic nie wyjdzie z mojego przyjazdu to pojadę drugi raz za kilka miesięcy.. czyli jak śniegi stopnieją, bo dla mnie to póki co strach jeździć zimą... nawet po mieście - wsiadam za kółko jak muszę..a czasem muszę ;/ Także pamiętajcie... jak wyrzucają drzwiami to trzeba wchodzić oknami :)
Życzę Wam byście nie znalazły się w takiej sytuacji jak ja... ale.. jeśli u Was będą takie okoliczności... to wspomnijcie moją historię :) DLA CHCĄCEGO NIC TRUDNEGO... i warto walczyć o to w co wierzymy. Znajdźcie w sobie taką siłę :) Ściskam :)
Niestety nie zawsze się udaje, ja przez trzy lata kochałam, zabiegałam o niego, dzieliły nas kilometry ale każdy wieczór spędzaliśmy razem, rozmawiając czasem pisząc. Pewnego dnia rano przed pójściem do pracy napisał że kocha, a popołudniu kazał mi zniknąć. Walczyłam ale to nic nie dało, został wrak kobiety.
OdpowiedzUsuńAle walczyłaś Kasiu. niestety na rezultaty nie do końca mamy wpływ. A żałowałabys gdybyś nie walczyła?
UsuńMożliwe że tak, bo i tak czasem mam wrażenie, że za mało zrobiłam. Ale czasu nie zawrócisz, trzeba iść do przodu i nie oglądać się za siebie.
UsuńJa myślę, że zawalczyć warto. Mimo ,że z różnym skutkiem- jak chociażby o którym Kasia napisała. Też kiedyś zawalczyłam, ale nie powiodło się, choć u mnie nie było to tak drastyczne, jak u Kasi. Ale z mojej porażki wyciągnęłam dla siebie jednak kilka pozytywów- przynajmniej wiem, że do końca życia nie będę sobie wyrzucać, że nie spróbowałam. A poza tym ta walka bardzo korzystnie wpłynęła na niektóre aspekty mojego późniejszego życia:)
OdpowiedzUsuńNo tak. Najważniejsze, żeby czegoś się nauczyć przy tym... ale przede wszystkim nie żałować, że się nie spróbowało.., bo czasu nie można cofnąć...;/
Usuń10, czy może nawet 5 lat temu pewnie zrobiłabym podobnie. Ale dzisiaj na pewno nie.Może już jestem zgorzkniała, po tych wszystkich przejściach. Po niejednej walce, jaką toczyłam "w imię miłości"...a tak naprawdę, to chyba w imię usilnych, nadaremnych prób zatrzymania tego, czy innego faceta przy sobie. Dzisiaj wiem, że jak komuś zależy, to zależy. Że o związek powinny walczyć dwie osoby, a nie jedna. Możliwe, że mam błędne myślenie - Tobie się udało, a mi nie. Ale tak jak Ty - żyję w zgodzie ze sobą i swoimi przekonaniami, a to równie ważne :)
OdpowiedzUsuńChyba jednak nie zawalczylabym... Smutne to, ale mysle, ze paralizowalby mnie strach przed kolejnym odrzuceniem... :(
OdpowiedzUsuń