Ehh.... to już ostatni dzień. Od samego rana nie było mi do śmiechu, bo myśli, że niedługo będziemy jechać nie nastrajały mnie pozytywnie. Każde takie rozstanie interpretuję jako pożegnanie.. Nie pożegnanie z KTOSiem w takim znaczeniu, ze nie wiem czy przyjedzie, ale taka rozłąka, że znowu nie będziemy się troszkę widzieć wprowadza smutny nastrój. W zasadzie za dużo z tego dnia nie pamiętam.
Była śliczna pogoda więc zaraz po śniadanku opatuliliśmy Kubusia i wyszliśmy na dworek. Słonko cuuudnie świeciło i grzało w miarę możliwości jak na październikowe promienie :) Z bratem wyjeżdżamy po obiedzie więc jeszcze kilka chwil mamy. Korzystaliśmy z nich :) Poszliśmy na spacerek z Kubusiem, ululaliśmy Go, wróciliśmy na drewnianą huśtawkę za domek :) Mama KTOSia ciągle powtarzała, żebyśmy zostali jeszcze, że przecież bratu nie spieszy się do domu itd... A brata nie było... bo jak się okazało pojechał z tatą i szwagrem KTOSia na grzyby... Złapałam się za głowę hahaha... Mój brat pojechał na grzyby?? Nie wierzę.. no chyba, ze wypić piwko hahha w to prędzej bym uwierzyła... po jakimś czasie wrócili z grzybami i piwkami hahah więc dołączyli do Nas na huśtawkę do momentu aż Kubuś się nie obudził :) Pilnowałam, zęby brat za duzo nie pił, bo przed Nim 350 km drogi...
Później znowu poszliśmy ululać Kubusia... Czekając w między czasie na obiad. Sami przysnęliśmy haha Kiedy wstałam podeszłam do okna i co zobaczyłam.. jak spod domku odjeżdża jakiś samochód... Po kilku chwilach wyszliśmy z pokoju.. i co się okazało...? Mój brat, KTOSia tata, wujek i szwagier pojechali.. znowu na grzyby. No to pięknie... Okazało się, że zostajemy hahahha i jedziemy jutro od rana :) W to mi graj :) Jeszcze jedna noc z KTOSiem :) Jeszcze kilka chwil dłużej się poprzytulamy.
Pod wieczór KTOŚ zawiózł rodziców do miasta, przywiózł Nam kilka rzeczy (bo przecież bagaże zostały u KTOSiowych rodziców w mieszkaniu, a na weekend zabraliśmy tylko potrzebne rzeczy) i pojechał do sklepu po piwka. Wieczorem oglądaliśmy film..."World War Z". Oczywiście to nie mój gatunek filmu... Horrory to nie moja bajka - choć to było w miarę do obejrzenia, bo gatunek mieszany. Ale i tak w pewnym momencie powiedziałam, że idę się kąpać... Nie dałam rady oglądać. KTOŚ poszedł ze mną haha, ale powiedziałam, żeby zmykał oglądać film..
- Ale jak się wykąpiesz to przyjdziesz do mnie?
- Tak Kochanie. Przyjdę :)
Poprzytulaliśmy się jeszcze kilka chwil i poszedł :) Więc wieczorek spędziliśmy też miło na oglądaniu filmu i przytulaniu się :) Tej nocy Kubuś przebudzał się co jakiś czas.
Fajnie, ze udalo Ci sie zostac dzien dluzej. A Twojego brata pewnie przekupywali wlasnie piwkiem, zeby szedl na te grzyby. ;)))
OdpowiedzUsuńŻyczę, żeby zawsze tak było. No i żebyście wreszcie jakieś konkretne kroki do tego bycia razem podjęli :)
OdpowiedzUsuń