poniedziałek, 14 października 2013

Dla miłości warto walczyć cz. IX - ostatnia

No i tak dobrnęłam do ostatniego dnia, którego miało w sumie nie być haha ale.. :) Nie był już tak cuuudny jak reszta, bo to poniedziałek.. dzień pracujący i jak to w poniedziałki bywa... zawsze coś złego jest. Od samego rana KTOŚ dostawał telefony od klientów, że coś nie działa i w zasadzie dawali do zrozumienia, ze już ma działać.. wrrr... A On dyplomatycznie mówił: "Tak wiemy, ze jest awaria. Już nad nią pracujemy i w przeciągu 30 min wszystko będzie działało..." Można? :)
Więc zawiózł Nas szybko do miasta do jego mamy (tam mieliśmy przecież bagaże), a On pojechał naprawiać usterkę. Posiedzieliśmy na herbatce. Chciała jeszcze Nas przetrzymać do bigosu haha, ale się nie daliśmy, bo chyba nigdy byśmy nie pojechali :) Porozmawialiśmy troszkę. Oczywiście z moim bratem na lepszy kontakt, bo a to fajki a to alko :) Poszli palić na balkon, a ja do KTOSia do pokoju, zeby nakarmić Kubusia. Zaraz dzwonek do drzwi. Mama KTOSia otworzyła (przyszedł sąsiad) i mówi:
-Cicho, bo dziecko obudzisz
- jakie dziecko?
- kuzynka z dzieckiem przyjechała
- aaaaaa
I poszedł :)
Ale kiedy wychodziliśmy zapytała: "Czy jak brat nie będzie mógł to czy ja sama przyjadę" :) Więc od razu zrobiło mi się baaaardzo miło :) Ogólnie cały weekend był cuuudny :)
W drodze powrotnej podjechaliśmy jeszcze do KTOSia do biura. Na szczęście awaria naprawiona :) Nie mogliśmy się poprzytulać na zapas hahaha 
No to w drogę.. Ponad 5 godz drogi przed nami. ehh... Szkoda, ze to tak szybko zleciało :) Juz czekam na kolejne spotkanie Kochanie :*

Po drodze oczywiście smsy od mamy: "Gdzie jesteście? Jak Kubus? Bo już Nam się tęskni".

Dotarliśmy. Mama ucieszona, że Kubuś w końcu wrócił. tata jeszcze był w pracy. Troszkę się rozpakowałam i poszłam do mamy... no to zaczęła się gadka...
- Gdzie tam spaliście?
- @ noce w motelu, a później u KTOSia i u jego siostry (żeby pokazać gościnność)
- To wy spaliście razem
- A Ty myślisz, ze musi coś być jak śpi się razem?
- No nie powiesz mi, ze leżeliście na baczność?
- No nie leżeliśmy, kochaliśmy się, a co?
No i .... zaczął się wykład o antykoncepcji :D

Kolejny raz zawołała mnie na rozmowe zadając pytanie: "Dlaczego KTOŚ się rozwodzi?"

I następna:
- Skoro mówisz, że myślicie o sobie poważnie, to znaczy, ze KTOŚ się tu przeprowadzi?
- Nie.
- Ty się tam przeprowadzisz?
- Tak.
- Aha 
I nie odzywała się do mnie przez 2 dni.

Wieczorem przyjechał tata i rzuca luźno:
- No i co przeprowadzasz się tam?
- Tak :)
- Mogła byś tam mieszkać?
- Tak :)
- W najbiedniejszym regionie Polski?
- Najbiedniejsze jest podkarpacie (mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam.. Byłam już taka zła, że masakra)
Ja jakoś nie postrzegam Polski w kategoriach biedniejszych i bogatszych regionów. Nie iwem co to ma do rzeczy...

4 komentarze:

  1. Nic nie ma...po prostu rodzice są przerażeni tą wizją i będą szukać nawet najbardziej absurdalnych argumentów, żeby Was zatrzymać... Nie tylko zabraknie im Kubusia, ale jeszcze będą się zamartwiać, czy znowu nie przydarzy Ci się to samo, co już raz się wydarzyło. Taki niestety los rodzica...nas też to czeka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ja jestem bezsilna... Chcę, zeby rodzice polubili KTOSia, zeby zobaczyli, ze w końcu jestem szczęśliwa.. a przez takie ich traktowanie czy komentarze odnoszę wrażenie, ze to nie ma znaczenia.. choć wiem, ze tak nie jest... Nie mam pojęcia co robić... Tak domyślam się. CZAS...

      Usuń
  2. Mama i tata boja sie, ze zabierzesz im Kubusia. :)
    A powaznie, to niestety, ale ukladajac sobie zycie nie mozna patrzec na rodzicow. Jestes dorosla i podejmiesz decyzje najlepsza dla Ciebie. A mama i tata beda musieli to jakos zaakceptowac...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Boją się, że Kubuś będzie tak daleko. Jak nie było Nas teraz tydzień to tata żalił się babci,że tak pusto bez niego :) Wiem, że będą musieli zaakceptować. Dadzą radę :)

      Usuń