piątek, 18 października 2013

Radosna nowina :)

Z wojaży wróciliśmy w poniedziałek... oczywiście już w pon na Skype poruszałam temat rozwodu... Tak wiem jestem monotematyczna.. Nie moja wina, ze ciągle w głowie mi siedzi, ze najlepszy czas przelatuje Nam przez palce :( Bo tak jest.. i nikt mi nie powie, że to tylko mój wymysł. Podczas rozmowy tłumaczyłam KTOSiowi, że nie oczekuje, zeby rozmawiał z rurą o rozwodzie przy synku, bo rozumiem wszystko, ale przeciez można zadzwonić w ciągu dnia i poświęcić na to zwykłe 5 min.. nawet nie, żeby coś ustalić... Wiedziałam, ze nie mam prawa w to ingerować.. ale kurcze wóz albo przewóz...
We wtorek mój KTOŚ zadzwonił do rury i pytał: "Gdzie jest mój rozwód?" :) Powiedział, że nawet może jej zapłacić, żeby dojechała (sprawy rodzinne w innym mieście). Ona na to, że następnego dnia pojedzie, ale pomysł z pieniędzmi też jej się spodobał... ehh... bez komentarza... Ehh.. czekałam chyba na ten dzień.. w pt KTOŚ do niej zadzwonił i co... Nie .. nie tak jak zwykle... tym razem udało się. pojechała i złożyła... Teraz oboje czekamy na terminy :) 
U mnie moja została wznowiona.. CZEKAMY :) :*
Musiałam o tym napisać... bo przeciez tak długo nic się nie ruszało.. a tu w końcu drgnęło...:)
Układa się... i wiem, że będzie tak dobrze jak jest albo już tylko lepiej :)

8 komentarzy:

  1. Aż miło to wszystko czytać:) Bardzo się cieszę Martuś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi Kasiu, że aż miło to wszystko pisać :)
      Już Nas nic i nikt nie rozdzieli :)

      Usuń
  2. Martuś nie jesteś monotematyczna, dla mnie też to byłaby nadrzędna sprawa, w końcu dla nas kobiet, jest to istotna kwestia. No to bardzo, bardzo się cieszę, że coś w końcu drgnęło!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ehh.. tylko wiesz,że to nie ode mnie powinna wychodzić inicjatywa z rozwodem... Dlatego marudziłam, ale opłaciło się :) Najważniejsze, że KTOŚ też się z tego bardzo cieszy :)

      Usuń
  3. Super:) Trzymam bardzo mocno kciuki, aby wszystko ułożyło się dobrze:)

    OdpowiedzUsuń