Ostatnio mój KTOŚ mnie baaaardzo uradował, bo... teraz był weekend kiedy
nie miał synka, bo rura z nim wyjechała na kilka dni. Pomijam fakt, że
zadzwonił, żeby Go wziąć w środę i ta dopiero wtedy mu oznajmiła, ze
gdzieś wyjeżdżają na 4 dni i że Go nie dostanie, bo będą się pakowali.
Wrr... no, ale czym mnie uradował? Nie... Nie przyjechał niestety.
Któryś z jego kolegów chciał wyjść wieczorem na piwko, a mój KTOŚ
powiedział, ze nie teraz, bo musi ze mną troszkę na Skype posiedzieć..
więc umówili się na później. Wiecie dlaczego się ucieszyłam? Może to
wydaje się normalne, że tak powiedział (bo rzeczywiście normalne to
jest), ale ostatnimi czasy mój KTOŚ ma mało czasu - o tym pisałam już
nie raz :) Cieszę się, że firmę podnosi i dobrze mu idzie. Niestety mam
za dobrą pamięć (tak czasem jest to zmora). pamiętam, że kiedyś to ja
KTOSiowi poprawiałam humor w każdej gorszej chwili. To przy mnie
odreagowywał każdy podły nastrój i uśmiechał się :) To mnie mówił o tych
złych momentach i razem Nam było raźniej. Od kilku miesięcy gra z
chłopakami w jakąś grę online i to go odpręża. W sumie rozumiem.
Przyjmuje inną postać i jest kimś innym niż na co dzień. Ale czasem jest
mi przykro jak z nimi siada. Tym razem poczułam się WAŻNA. Nie to,
żebym się wcześniej nie czuła, bo KTOŚ nie daje mi odczuć tego, że
kumple są ważniejsi...ale teraz poczułam się naprawdę wyjątkowa. Nie
wiem jak to inaczej określić. Cieszyłam się, że kumple o mnie wiedzą, że
wiedzą, że istnieję... Ehh... nie wiem jak to nazwać... Że wiedzą, że
jestem dla KTOSia kimś ważnym i że ze mną też się liczy :) Poczułam się
Jego częścią :) :) :)
Ta dobra pamięć to i u mnie czasem zmorą jest:) Piękny gest, takie gesty mówią więcej niż słowa:)
OdpowiedzUsuńMasz rację kochana :) A w gestach magiczne jest jeszcze to, ze pamięta się je o wiele dłużej niż słowa :)
Usuń