środa, 5 marca 2014

Szpital cz. II

Oczywiście następnego dnia rano przyszła pielęgniarka z kroplówką. Na moje słowa, ze my nie mamy welflonu powiedziała, że ona musi założyć kroplówkę i już! Powiedziałam, żeby poszła się dopytać.. kiedy wróciła oznajmiła, że kroplówka ma być i że "dr."zleciła badania. Więc będą Go jeszcze kłuli... jeśli uda im się to wstawią welflon i z niego pobiorą krew na badania. Szkoda tylko, że "dr." dzień wcześniej mówiła, żebym po prostu dawała mu pić. A tu zmiana... 
Oczywiście wzięli Kubusia znowu do zabiegowego i znowu płacz i ryk. Masakra.. a ja znowu flugałam pod nosem... Pobrały mało krwi,ale coś miały.. Następnego dnia podczas obchodu zapytałam "dr." jak badania wyszły to zaczęła kręcić głową, że no tak nie wszystko wyszło, bo mało krwi, ale jakies gastro..cos wyszło ok.. I jestem ciekawa czy rzeczywiście robiły jakieś badania czy chciały sobie Go pokłóć raz jeszcze...

Na szczęście wyszliśmy i juz 1,5 tygodnia męczymy się z katarem. Zdrowiejemy na szczęście.
Ostatniej nocy jak spałam na podłodze - przeziębiłam się i tak się ciągnie...;/ Swoja drogą nie sądziłam, ze będę jeszcze kiedyś spała w śpiworze :P

A poza tym zajęłam się kursami z dietetyki, a konkretniej dietetyka i dietetyka sportowa - dlatego też mało piszę.. jeszcze kilka kursów przede mną, ale obiecuję jak skończę to wszystko wpaść do Was :)

4 komentarze: